Wiosna w tym roku rozkręcała się niemrawo. Luty okazał się bardzo ciepły, ale deszczowy marzec przygnał z powrotem przenikliwe zimno i nocne przymrozki. Wczesna wiosna ma jednak coś magicznego jeśli chodzi o łowienie metodą. Ryby choć ospałe, zaczynają pierwsze większe żerowania. W moich wodach te zjawisko jest doskonale widoczne kiedy po kilku na prawdę lodowatych dniach nadchodzi dzień cieplejszy z nagle rosnącą temperaturą. Zawsze wtedy ruszam nad wodę. Nawet jeśli karpi nie będzie, jest olbrzymia nadzieja na przechytrzenie karasia a nawet lina. O łowieniu marcowych linów znajdziecie kilka wpisów na naszym www.
Pellety na dzisiejsze wędkowanie
Tym razem zaproponowałem rybom pellet red hot demon od Profess, ale miałem również sprawdzony czarny Salt fish meal gdyby jednak czerwony pokarm okazał się zbyt ryzykowny. Zabrałem również odrobinę słodkiego method mixu, który zawsze jest lubiany przez ryby niezależnie od pory roku i poławianych gatunków.
Red Hot Demon już w karmniku.
Moje killery – kokon 8mm i waftersy 6 mm.
Pierwsze brania nastąpiły szybko. Ryby nie powalały na kolana rozmiarem, ale działo się sporo. Do stołu przypłynęły karasie i leszczyki. Karpie nie miały ochoty zaglądać lub były w łowisku, ale nie chciały żerować.
Hol karasia zakończony powodzeniem.
Leszczyków i karasi było najwięcej.
Ostatnio podczas moich polowań z metodą, nie miewam obcierek. Albo ryby są w łowisku i biorą, albo ich po prostu nie ma. Nie pamiętam natomiast kiedy ściągnąłem je w zanęconą przestrzeń a te obcierały żyłkę bez widocznego żerowania. Wiedziałem, że jedna zanęcona linia może tego dnia nie dać brań karpi. Zaryzykowałem więc z głębszą wodą i zanęciłem bliższy punkt trzema karmnikami pelletu, Po zarzuceniu “zerwałem” go tuż nad dnem, aby ten uwolnił pellet. Te zagranie dało w końcu upragnione mocne brania.
Karpik mały, ale waleczny.
Ryba dnia.
Na początku zameldowały się przedszkolne karpie, ale trafiłem też fantastycznego około 5 kilogramowego karpia golasa. To był cudowny dzień, szczególnie, że polowałem na karpie, na starej, trochę zapomnianej gliniance. Czas metody dopiero nadchodzi i najlepsze brania karpiowatych zaraz się zaczną. Wielkimi krokami zbliża się czas wielkiego żarcia! To już w kwietniu.
Wodom cześć.
Tekst i foto: Marcin Cieślak