Czas zimy dla większości wędkarzy, to okres gdzie łowiący metodą odkładają wędki do przysłowiowej szafy. Oczywistym jest, że karpie kojarzą się ciepłem a w chłodne grudniowe czy styczniowe dni ich metabolizm zwalnia niemal do zera. Są one jednak nadal możliwe do złowienia. Z resztą nie tylko one. Zimowa metoda to także inne równie ciekawe ryby, które biorą cały rok: leszcze, płocie, jesiotry. W artykule przedstawię wam po krótce jak wygląda zimowa metoda w moim wykonaniu.
Śniegu nie za wiele, ale jeszcze gdzieniegdzie leży. Takie mamy zimy na Mazowszu!
Im chłodniej tym mniejsza przynęta. To zasada numer jeden. Gdy nad wodą pierwsze przymrozki i woda schładza się w tempie błyskawicznym, schodzę z wielkością przynęt. Z reguły wystarczy przynęta 4 mm, ale czasem tą również skubię, aby była jeszcze mniejsza. W wędkarskim nazewnictwie takie przynęty to tak zwane ogryzki. Oczywiście przynętę możecie spokojnie przygotować skrobiąc dowolnego waftersa do każdej wielkości. Ważne, aby po doborze haka przynęta odpowiednio balansowała i prezentowała się na dnie.
Mały ale wariat…..
Karaś srebrzysty. Zimą takiej wielkości ryba cieszy!
Karpik pełnołuski w pełnej krasie!
Pewnie kilka osób zaskoczę, ale zawsze podczas zimowej metody używam pelletu. W moim arsenale posiadam delikatne i subtelne nuty pelletów wielkości 1,8 i 1,5 mm. Są one idealne na tę właśnie porę. Zanęta często zubożona, to tylko uzupełnienie mojego stołu. Bardzo często łowię w tak zwanym miksie, gdzie pellet mieszam z zanętą i taki rodzaj mieszanki trafia do karmnika a finalnie w łowisko.
Czarny, półtoramilimetrowy, słono-rybny pellet – idealny na zimę!
Kokony są świetne do zimowej obróbki. Wystarczy przyciąć nożyczkami na wgłębieniu do pożądanego rozmiaru.
Niemal zawsze łowię na dwóch liniach. Pierwszą nęcę podajnikiem ze wspomnianym miksem a drugą buduję od zera. Przy bardzo słabym żerowaniu budowana linia jest lepsza, ale gdy ryby mają choć ciut apetytu, pierwsze brania notuję niemal zawsze w nęconej linii. Co ważne jeśli brań jest sporo przechodzę na czysty drobny pellet. Zabieg ten skutecznie trzyma białoryb, ale również karpie. Ważne aby pellet i zanęta były ciemne i stonowane w smaku. Czarne pellety będą idealne, gdy ryby już praktycznie nie jedzą, w okresach zimy. Brunatne pellety sprawdzą się na przedzimiu i przedwiośniu. O ile kolorystyka pelletów i zanęt musi być stonowana, kolory przynęt już niekoniecznie. Świetne będą wszystkie odcienie bieli i kremów. Łowiłem skutecznie także na ogryzki pomarańczowe i różowe. Wszystko jest kwestią wyczucia. Dobry będzie także chlebek tostowy, skompresowany strzykawką i założony na włos z push stopem.
Strzykawkę warto obkleić mocną taśmą. Unikniemy jej pęknięcia podczas kompresji…
Drobny ogryzek z tradycyjnego waftersa
Jeśli chodzi o wielkość podajnika, napiszę krótko, łowiłem z powodzeniem na karmniki w wielkościach tradycyjnych. Gdy brania gasły przechodziłem na podajnik w wersji small. To pozwalało mi skutecznie łowić cały czas. Nigdy nie zaczynam wędkowania od małego podajnika. W mojej ocenie zrobi on zbyt mało zamieszania w wodzie i da zbyt mały impuls jeszcze bardziej lub mniej, ale nadal żerującym rybom. W okresach zimy przechodzę na cieńsze zestawy. Żyłka główna wielkości 0,18 lub 0,20 wystarczy spokojnie, nawet do wyholowania sporej ryby. Zimna woda robi swoje i ryby nie są już aż tak waleczne. Bardzo często sięgam po małe haki wielkości 16 lub 18, do których na włosie umocowany jest bagnet lub wkręt. Staram się aby przynęta wyglądała jak kęs, którym nawet niegłodne ryby nie pogardzą.
Zimowe nagrody!
Łowienie na zimową metodę to okres wytrwałości i cierpliwości. Najbardziej uparci będą jednak miło zaskoczeni.
Mały krokodyl połakomił się na pomarańczowy ogryzek.
Wodom cześć!
Tekst i foto: Marcin Cieślak