ZAWODY

EXPRESOWE RYBY w 1,5 GODZINY !!!

To był prawdziwy dzień porażek, jednak zakończony happy endem. Najpierw przygotowania do zagranicznego wyjazdu przeciągnęły się tak, że wszystko trzeba było robić w biegu. Mój  7-osobowy samochód, którym miałem zawieźć rodzinę na lotnisko okazał się za mały dla 6 osób, bo jak żona spakuje na wakacje, to tak jakbyśmy się przeprowadzali na stałe. Trzeba było kombinować w ostatniej chwili inny transport. Wędkarski wypad z synem nad pobliską gliniankę miał mnie po tym wszystkim zrelaksować. A jak było?

Pierwszy zonk zafundował mi syn, który przeanalizował sytuację, że na wakacjach przed kompem nie posiedzi i oznajmił mi, że jednak woli zostać w domu i poharatać w Minecrafta. Trudno, nic na siłę. Pewnie w jego wieku zrobił bym to samo, wszak 8 dni bez kompa może młodego człowieka zaboleć. Przysiadłem przy kawie i zacząłem się zastanawiać, czy w ogóle jechać w takiej sytuacji. Ryby jednak zawsze działają kojąco. Czasu co raz mniej bo z 3 godzin na łowienie zostaje z 2,5 godziny. Szybkie pakowanie i dzida w drogę. Po 3 kilometrach patrzę na siedzenie pasażera, gdzie albo siedzi syn, albo mam oparty pokrowiec z wędkami. Pewnie się domyślacie… Tak pierwszy raz w swojej wędkarskiej historii zapomniałem wędek! Nie poddałem się jednak i wróciłem po pokrowiec, który stał sobie oparty o bramę garażową. Na czyste łowienie zostało mniej niż 2 godziny.

Zanim mogłem podziwiać ten piękny zachód słańca miałem jeszcze 1,5 godziny wędkowania

Po przyjeździe na miejsce okazuje się, że znów moje ulubione miejscówki zajęte. Na szczęście jedna przy kapslach jest wolna. Szybko biorę się za towar, bo mam bardzo mało czasu.  Przed wyjazdem chciałem koniecznie wypróbować Kokony, czyli nowe przynęty firmy Profess.

Miękkie fajnie pracujące przynęty na bagnet. Ważne, że kilka kolorów w jednym słoiku, dzięki temu mamy różne warianty bez kupowania oddzielnie kilku wariantów.

Przynęty są dość duże(8X10 mm), czyli powinny być selektywne.

Rozrabiam szybko towar i  szykuję swoje stanowisko. Na początek do kuwetki ląduje zwykła zanęta, potem gdy będzie się coś działo dodam troszkę  pelletu, zrobię mixy i będę kombinował. Zauważyłem, że na „dzikich” łowiskach lepiej mi idzie, gdy zaczynam od delikatnie smużącego towaru. Dziś postanowiłem na jedną wędkę, bo stanowisko wąskie, obok wędkarze, nie będę się miotał z dwoma kijami. Emocje związane z poprzednimi wydarzeniami powoli opadają. Świeże powietrze i woda robi za najlepszy środek uspokajający. Zaczynam od różu:)

Jak widać stawiam na małe bezzadziorowe haczyki nr 16, z których o dziwo naprawdę mało ryb spada. 

W łowisko, na ok 20 metr podaję 3 koszyki zanęty i biorę się za wędkowanie. Dobra wiadomość jest taka, że nie minął kwadrans, a ja w drugim przerzuceniu  mam branie i na końcu zestawu walczy piękny karaś pospolity. Nasze złotko zawsze cieszy.

Wydawało by się, że szybkie branie zwiastuje to, że ryby wkręciły się w łowisko i brań będzie sporo, jednak na kolejną rybę czekam 20 minut. Tym razem na macie ląduje bardzo ładny leszczyk.

Po kilku rzutach bez brania postanowiłem jednak zaryzykować. Pod wieczór bardzo aktywna jest już drobnica i być może moja czysta zanęta zbyt szybko znika w brzuchach mikro krąpików i płoteczek, a większe ryby nie mają się przy czym zatrzymać. Czasu do zmroku już mało, więc dopalam zanętę sporą ilością pelletu halibutowego i robię konkretny, tłusty mix.

Kolejne trzy koszyki towaru lecą w łowisko. Tym razem grubszego. Po kilku minutach znów na wędce melduje się nieco mniejszy karaś. Cieszę się, że rybka szybko weszły w łowisko, bo czasu do zachodu słońca nie zostało zbyt wiele. Nie zmieniam koloru przynęty, na dalsze testy innych przyjdzie jeszcze czas. Chcę się wyłowić!

Po karasiu mam jeszcze jedno ładne branie, ale nie zacinam. Czuję, że ryba dostała po pysku, ale się nie wcięła. Po tym wydarzeniu znów nastąpiła cisza. 20 minut bez brania, słońce chyliło się ku zachodowi, więc trzeba się zwijać. Mimo wszystko standardowo wędkę demontuję na końcu, przyglądając się kątem oka, czy może coś jeszcze się uda złowić. Wiadomo „póki wędki w wodzie, póty szansa na rybę jest” , to taka mantra wędkarska w stylu „piłka jest okrągła…” Tadzia Górskiego. Często się jednak sprawdza. Zerkam wiec kątem oka…

Podczas jednego z takich zerknięć spostrzegłem, że wędzisko jest wygięte w pałąk i aż wyrywa się do opuszczenia podpórek. Podbiegam, już nie zacinam, a jedynie podnoszę wędzisko i rozpoczynam hol. Idzie spokojnie. Jeszcze nie wiem co to. Może karpik, może bardzo duży lin. Wiem, że lipy nie ma. Z biegiem czasu zamiast lżej idzie ciężej, a ja krótkim delikatnym wędziskiem nie mogę podnieść ryby w górę. Gdy zaczyna odjeżdżać, wiem, że mam na kiju przyzwoitego karpia. Zachód słońca w pełni, za plecami kibice, a ja spokojnie, już dość blisko brzegu holuję zdobycz. Ryba jednak czuje bliskość brzegu i jeszcze kilka razy hamulec wygrywa najpiękniejszą z wędkarskich pieśni.  Kolejni ludzie się zatrzymują, komentują, a nawet oferują pomoc:

– Może panu podebrać, bo widać, że bardzo ładna ryba

-Dziękuję bardzo, ale ja wędkarz sportowy i przyzwyczajony jestem do tego, ze sam podbieram. Ryba z resztą też musi mieć swoją szansę.

Tym dialogiem sam sobie przypomniałem, że na końcu zestawu jest ładna ryba, a haczyk 16-tka bezzadziorowa. W takich przypadkach najmniejszy błąd, nerwowość, czy nagła zmiana kierunku holu, to utrata ładnej ryby. Haki bezzadziorowe wchodzą jak w masełko, ale tak samo wychodzą:) Tym bardziej, że wkoło pełno grążeli i hol nie był łatwy.  Na szczęście udaje się w końcu wprowadzić rybę do podbieraka.

Nocne zdjęcie, ale ryba piękna.

73 cm szczęścia:)

To było piękne, zwariowane nie co popołudnie. To dowód na to, że na ryby warto pojechać nawet, gdy ma się niewiele czasu. Kto wie co wydarzy się pod wodą. Może i podczas takiego wypadu, nie przeprowadzimy testu sprzętu, czy tak jak to miało być w tym wypadku nowych przynęt, ale czyż nie takim testem są piękne ryby, które na nie biorą.

Tekst i foto:

Tomek Sikorski

ps. Podziękowania za nocne zdjęcia karpia  dla przechodniów)

W razie pytań zapraszam do kontaktu poprzez mój profil na facebooku: Tomek Sikorski Wędkarstwo

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress