W tym roku zima nie pozwala o sobie zapomnieć. Nawet jak w dzień słonko dopali kilka stopni w nocy ciągle doskwierają przymrozki. W momencie powstawania tej relacji była połowa marca. Ryby wszędzie jeszcze mocno ospałe dlatego nie bardzo miałem pomysł co łowić i najważniejsze gdzie. Nie miałem chęci na łowienie leszczy więc pojechałem na jedno ze znanych mi “linowisk”. W zeszłym roku o tej porze liny brały już znakomicie, ale było zdecydowanie cieplej. Mimo to raniutko zjawiłem się w pobliżu trzcinowiska z method feederem.
Tak wygląda trzcinowisko gdzie dziś będę szukał ryb.
Na moją wyprawę zabrałem małą saszetkę pelletu i zanętę o smaku ochotki. Wariant miał być w miarę uniwersalny i bezpieczny. Liczyłem, że jeśli liny nie będą chciały współpracować, ochotkowa zanęta przyciągnie białoryb, którego też w zbiorniku nie brakuje. Jeśli chodzi o dobór linii rzuciłem zestaw kilkukrotnie, aby podajnik wylądował jak najbliżej oddalonych trzcin, ale na czystym dnie. Tam zaklipowałem dystans i rozpocząłem łowienie.
2 mm pellet wystarczy na dobre kilka godzin wędkowania
Zanęta z pelletem w podajniku na wstępne nęcenie.
Miejsce wybrałem po mojej lewej, gdzie grunt wynosił około półtora metra.
Nęcenie wstępne przebiegło dość sprawnie. Podałem dwa podajniki pelletu i jeden zanęty. Na początku pojawiły się obcierki, które szybko zanikły. Zestaw z pelletem zostawiałem w wodzie dość długo. 20 minut było moją granicą. Dwa dni temu ze zbiornika zszedł lód a miejscami na poboczach i trawie leżał jeszcze śnieg. W tak lodowatej wodzie nie chciałem przesycić ryb.
Saszetka pelletu i paczka zanęty ochotkowej na wiosenne ryby.
Po wspomnianych obcierkach w końcu nerwowe ruchy szczytówki przyniosły rybę. Była to wzdręga. Potem dołowiłem jeszcze dwie sztuki. Stadko szybko pojawiło się w stołówce i dość szybko przepadło. Dopiero po następnych trzech kwadransach w łowisko zawitały kolejne ryby. Tym razem stadko jazio-pochodnych ryb zapuściło się w poszukiwaniu wczesnowiosennego pokarmu. Ryby określiłem jako hybrydy ponieważ posiadały cechy taksonomiczne jazi i boleni. Pysk oraz liczba łusek linii bocznej pasowała do bolenia ale kolor i wielkość łusek oraz płetwa odbytowa typowa dla jazia. Ryby okazami nie były, ale w taki dzień byłem bardzo zadowolony. Na liny przyjdzie jeszcze pora. Dzień zakończyłem z kilkoma jazio-boleniami i wzdręgami na koncie.
Wzdręgi to bez wątpienia ryby przedwiośnia
Wiosenne hybrydy…
Jeśli chodzi o sprzęt łowiłem Winnerem X lite oraz Winnerem X carp uzbrojonymi w podajniki Genlog 20 i 30 gram. Zestawy zbudowałem na żyłkach Winner Method Nylonic line. Łowiłem przelotowo z przyponami Guru QM z wkrętem wielkości 14. Wszystkie ryby złowiłem na żółtą kuleczkę Profess o smaku orzecha tygrysiego i wanilii. Jako ciekawostkę podam, że żadne waftersy ochotkowe w kolorach innym niż żółty nie przyniosły brania.
Tekst i foto: Marcin Cieślak