ZAWODY

TRENING PRZED TRZECIMI, KLUBOWYMI ZAWODAMI

Tak już się złożyło, że w sezonie spotykamy się w kameralnym gronie i walczymy na małych, zawodach klubowych. Imprezę organizujemy dla osób najbardziej zżytych z naszą witryną, rok w rok jest rozszerzana  a w tym sezonie ze względu na fajny klimat i jej charakter zamierzamy przeprowadzić kilka cykli. Fakt, że na zawodach startuje nas kilku jest oczywiście ograniczony pojemnością łowiska. Choć i tutaj trwają prace nad organizacją dodatkowych akwenów znajdujących się na łowisku. Nie zmienia to faktu, że każdy ze startujących zawodników traktuje ją poważnie. Oprócz sportowej rywalizacji chodzi oczywiście też o „wykręcenie” największego wyniku a przypomnę, że w zeszłym sezonie podczas drugich zawodów, było to ponad 60 kilogramów.  Jako, że trzecie klubowe zawody zbliżały się wielkimi krokami pojechałem na mały trening.

Pieprzny pellet

Krylowy pop up w kolorze białym oraz pellet o smaku prażonych konopi.

Do kuwet wsypałem czystą zanętę do methody jako starter, miałem również pellety od Bestfeed o smaku pieprzu i prażonych konopi a także kilka wariantów przynętowych. Zazwyczaj ryby na tym łowisku uwielbiają waftersy najlepiej w kolorach żółtym, czerwonym lub pomarańczowym. Tym razem ze względu na to, że trening zawsze pozwala łowić bardziej na luzie i potestować różne rzeczy, postanowiłem sprawdzić nieco inną kolorystykę. Biały kryl pop’up to dla mnie nowość. Byłem strasznie ciekaw czy okaże się skuteczny.

Karpik na pomarańczowego “cukierka”.

Kolejna sportowa zdobycz tym razem na biały kryl.

Tym razem golec

Koniec kalendarzowej zimy przyniósł zaskakująco ciepłą pogodę dochodzącą momentami do kilkunastu stopni na plusie. Niestety w nocy potrafił jeszcze wyskoczyć przymrozek, dlatego do łowienia podszedłem z wariantem dość ostrożnym. Postanowiłem zacząć od zanęty. Niemal od razu w łowisku pojawiły się ryby co sygnalizowały obcierki na żyłce. Żaden z pewniaków kolorystycznych nie został jednak pobrany. W końcu na pomarańczowego „pływaka” wyjmuje  pierwszego karpika, ale potem woda zamiera. Obie linie nie dawały oznak ryb. Wtedy odpaliłem  pellet zanętowy i biały kryl. Nie bawiłem się już w methid mixy, postanowiłem iść va banque.  Podajniki załadowałem jasnym dwumilimetrowym pelletem,  pływający krylowy pop up trafił na włos a mi pozostało tylko czekać na jakieś ryby. To był strzał w dziesiątkę. Woda ożyła na nowo, a wędkowanie na dwie wędki stało się momentami uciążliwe. Szybko zrezygnowałem z jednej linii i zostałem przy pierwszej krótszej odległości. Brania były regularne, a ja wyjąłem kilkanaście przyjemnych karpików w wersji sportowej. Na koniec stawiam wisienkę na torcie w postaci przyjemnego  karpia pełnołuskiego. Za tydzień taki wynik biorę w ciemno.

Pełnołuski karpik

Wodom cześć.

Tekst i foto: Marcin Cieślak

 

Facebook

Get the Facebook Likebox Slider Pro for WordPress