Woda w rzekach w tym roku to jedna wielka niewiadoma. Wygląda na to, że po letnich i wczesnojesiennych przyborach jej poziom w końcu unormował swój stan i nie będzie już żadnych niespodzianek. Późna jesień to idealny czas na łowienie feederem w rzece. Nawet w popularnych miejscówkach wędkarzy jakoś mniej albo wcale, co daje zupełnie inny wymiar wędkarstwa. Teraz po prostu wszędzie jest cicho i spokojnie.
Nad rzeką żywego ducha.
Obojętnie od panujących warunków atmosferycznych, nad wodą staram się być zawsze o świcie. Tak już mam zakodowane, że rano ryby żerują najlepiej i nawet jeśli w moich rewirach są to co najwyżej krótkie momenty, staram się ich nie przegapiać. W tym roku o niżówkach raczej możemy zapomnieć. Przy niskich stanach rzek, ryb szukałbym w dołach przy ostrogach lub głębszych rynnach ze spokojną wodą, ale przy obecnie wyższej wodzie, „wojuję” z feederem między ostrogami w tak zwanych klatkach. Optymalne, panujące warunki to grunt w przedziale od 3 do 5 metrów i spokojny uciąg w granicy 60-70 gram. Zauważyłem, że większe ryby stoją jeszcze bliżej głównego nurtu, ale już na zdecydowanie spokojniejszej wodzie a w strefach przybrzeżnych łowię przeważnie krąpie, płocie i pozostały wiślany białoryb.
70 gramowe karmniki.
Tak wygląda jesień nad moją Wisłą
Krótka linia to przeważnie krąpie.
Wiślana płotka.
Karaś srebrzysty z nurtu to bez wątpienia duża niespodzianka.
Sapa z charakterystycznym dużym okiem i długą płetwą odbytową. Pyszczek inaczej niż u rozpióra skierowany ku dołowi.
Jeśli chodzi o zanętę nowości raczej nie napiszę. Cały wrzesień i październik przełowiłem na słodkie zanęty leszczowe, z bogatą mięsną wkładką. Dodatkami były płatki leszczowe, płatki owsiane i pieczywo fluo. Mieszanki melasowałem. W mojej ocenie melasa jest niezastąpiona. Wiem, że niektórzy zamiast melasy dodają płynny słodzik, ale według moich doświadczeń to „czarne złoto” jest najlepsze. Melasa ma specyficzny zapach, który jest wyczuwalny w zanęcie. Rybom on po prostu odpowiada.
Leszczowe Turbo – drobniejsza frakcja jest idealna na chłodniejszą porę.
Melasa to punkt obowiązkowy mieszanki.
Tym razem brały średniaki.
Leszcze z nurtowej okolicy.
Sprzęt jaki zabieram na rzeczne przygody to feedery do 120 gram wyrzutu. Zazwyczaj moje miejsca ze względu na uciąg i gramaturę koszyków, wymagają zbrojenia wędek w szklane szczytówki 1,5 – 2 uncjowe. Jesienią na haku nie znajdziecie u mnie pinek czy finezyjnej ochotki, nawet jeśli poluję na płotki. Ryby muszą dostać dużo i grubo. W końcu zima za pasem a wszelaki rzeczny białoryb magazynuje tłuszczyk na ten niewątpliwe równie ciekawy, wędkarski okres.
Płatki owsiane to dobry dodatek zanętowy.
Ciemna mieszanka, bogata w dużą ilość „mięska”.
Taką przynętą nie pogardzi żadna ryba.
Jeśli zima będzie mroźna spotkamy się na lodzie, a jeżeli temperatury będą dodatnie przeczytacie bez wątpienia o zimowym feederze. Wtedy nad rzeką, ryb szukam jeszcze w innych miejscach. Ale o tym wkrótce…
Nagroda za ranne wstawanie.
Tekst i foto: Marcin Cieślak