Winner X Cast FX 5000 to kołowrotek dedykowany do metod gruntowych. Kiedy na początku sezonu model ten trafił w moje ręce, od razu wydawał mi się solidny. Nie lubię jednak rekomendować czegoś bez sprawdzenia. Kołowrotek testuję już prawie cały sezon, więc pomyślałem, że napiszę parę zdań na ten temat.
Na początek kilka aspektów technicznych:
6 łożysk kulkowych + 1 łożysko ze stali nierdzewnej
Przekładnia hipoidalna i główne podzespoły wykonane ze stali nierdzewnej
Bezpoślizgowa blokada obrotów wstecznych
Wytrzymały korpus
Kuta aluminiowa szpula
Powiększona rolka prowadząca żyłkę
System Anti-Twist redukujący skręcanie się żyłki
Wolna oscylacja szpuli gwarantująca najlepsze ułożenie linki
Komputerowo wyważany rotor z systemem Anti-Vibro
Rączka wycinana z jednego kawałka alumimum z gumowym uchwytem
Lewo lub prawostronna rączka
System zapobiegający wpadaniu żyłki pod szpulę
Szybki precyzyjny hamulec przedni
Metalowy klips na żyłkę
System Quick Drag
Siła ciągu hamulca 18 kg
Waga 385g
Przełożenie 5.1:1
Długa stopka i fajny design.
Opisana specyfikacja jest zgodna z rzeczywistością. Sprawdziłem nawet masę kołowrotka i faktycznie wynosi ona 385 gram. Doskonale działa także system zapobiegający wpadaniu żyłki pod szpulę. Klips kołowrotka jest pewny i nie „gubi” żyłki. Do hamulca też nie mam zastrzeżeń mimo, ze holował on już nie jedną niemałą rybę i to z dużego nurtu.
Metalowy klips pewnie trzyma żyłkę.
Solidna rączka ze stopu.
Zaznaczę, że wędkuję bardzo często i nie mam czasu, na zbytnie picowanie sprzętu. Łowię okrągły rok, bez żadnych przerw, dlatego jeśli „młynek” trafi w moje ręce jest eksploatowany do końca swojej żywotności bez zbędnych czyszczeń, smarowań itd. Po prostu zwyczajnie nie mam czasu na sprzętowe pielęgnacje. Zdarzyło mi się już posłać do kosza kilka kołowrotków, mam też w swoim arsenale te, które są ze mną od lat i „odpukać” nie wymagają żadnych napraw.
To zdjęcie najlepiej obrazuje, jak traktuję kołowrotki. Tutaj nie ma miękkiej gry. Mimo to „młynek” nadal działa perfekcyjnie.
FX do tej pory był używany przeze mnie do najcięższych metod gruntowych. Miotałem niejednokrotnie nabitymi podajnikami o gramaturze dochodzącej do 100 gram. Mimo olbrzymich przeciążeń, kołowrotek nie wykazywał żadnych problemów. Nie straszne mu ciężary i uciągi Kto łowi na mazowieckiej Wiśle, wie jak brudna, pełna syfu woda potrafi załatwić sprzęt. Zazwyczaj zaczyna się od żyłki, a potem szlag trafia kabłąki i rolki prowadzące żyłki. Kołowrotek nie raz dotykał ziemi, błota, łowiłem nim także w deszcz. Jego pracę opisałbym nadal jako doskonałą. Jeśli chodzi o pracę, nie mam się do czego przyczepić!
X- Cast FX 5000 podczas rzecznych zmagań.
Minusem jaki niestety daje się odczuć podczas częstego wędkowania jest brak drugiej, choćby grafitowej szpuli w komplecie. Istnieje oczywiście możliwość dokupienia szpulki za cenę oscylującą w granicy 40 kilku złotych. Trzeba liczyć się z tym wydatkiem, jeśli używacie tego samego kołowrotka do kilku wędek. Przewijanie plecionek i żyłek na jednej szpuli byłoby po prostu zbyt uciążliwe.
Podsumowując kołowrotek FX 5000 – to kołowrotek o schludnym designie, nie bojący się nawet najgorszych warunków atmosferycznych, który poradzi sobie z rzecznymi uciągami. Polecam miłośnikom methody i rzecznego lub dystansowego feedera. Należy jednak liczyć się z dokupieniem zapasowej szpuli.
Tekst i foto: Marcin Cieślak