Gdy w niedzielny poranek wyjrzałem za okno zadałem sobie szybko dwa krótkie pytania! Po co?, oraz Co ja do cholery wyprawiam? Pogoda pod psem! Mroczna sceneria za oknem przypominała obrazy, które wyobrażałem sobie czytając lata temu wszelkiej maści horrory. Dodatkowo przecież ryb nie będzie i znów pozostanie niedosyt, ale tym razem na kilka miesięcy. Jednak po chwili przyszła myśl, że przecież podobnych do mnie wariatów będzie tam prawie 40-tu. Część osób znam już dobrze i chociażby po to, aby spotkać się ten ostatni raz w sezonie warto było pojechać i wziąć udział w tej imprezie. No chyba, że ktoś miał chrapkę na poniższe, atrakcyjne nagrody przygotowane przez sklep www.MatchThis.pl , ale to już zupełnie inna sprawa.
Na starcie rozgrywanych na ”Młynach” zawodów stanęło ostatecznie 38 wędkarzy. Doborowe towarzystwo znane z aren okręgowych i ogólnopolskich gwarantowało wysoki poziom rywalizacji i dobrą, sportową zabawę:)
Organizatorzy stanęli również na wysokości zadania i na zmarzniętych wędkarzy czekało porządne chłopskie śniadanie, oraz jeśli ktoś akurat nie prowadził kieliszek rozgrzewającego płynu. Nad temperaturą tego ostatniego czuwał z resztą dzielnie Maciek;)
Organizator imprezy, Robert Woźniel powitał wszystkich i szybko przedstawił zasady rywalizacji. Stanęło w końcu na tym, że będziemy łowić 4 godziny, a nie jak wcześniej zapowiadano pół godziny więcej. Parszywa pogoda nikogo nie zachęcała do wydłużania tego czasu.
Losowanie przebiegło bardzo sprawnie. Tym razem jednym z dwóch szczęśliwców na skrajnych stanowiskach był Paweł Kotlarski.
Łowisko zostało podzielone na 4 sektory, w których swoje stanowiska wylosowało kolejno w A i B – 10 zawodników, a w C i D po 9 wędkarzy.
Trenujący przed zawodami przekazywali w tygodniu nieliczne informacje, ale ciężko było cokolwiek na ich podstawie zaplanować. Jedni łowili tylko krąpie, a drugim udawało się ściągnąć całe stada pięknych płoci. Pewnie dlatego też większość nie trenujących wcześniej, z którymi miałem przyjemność rozmawiać tak trochę przekornie nastawiło się na leszcze:). Nęcenie zaczęliśmy o 9.50 i od razu widać było, że wielu uczestników tych zawodów zacznie od metody odległościowej.
Oczywiście nie można było zaniedbać tyczki z nadzieją na to, że w końcu i na trzynastym bądź jedenastym metrze chimeryczne, kanałowe ryby się pojawią.
Kubki niczym rzymska falanga zwartym szeregiem wynosiły nasze przysmaki na wspomniane powyżej dwie odległości.
SEKTOR A
Pierwszy otwierający sektor (A) można było śmiało nazwać Błońskim. Aż czterech w stawce łowiących tu zawodników to wędkarze z koła PZW nr. 9 w Błoniu. Wylosowali tu min.Marek Stachurski i Darek Jasiński.
Zanim rozpoczęto rywalizację obejrzeliśmy pokaz najnowszej kolekcji czapek z serii ”Bądź widoczny” na sezon 2014:) Modele od lewej Piotr Krzyżak(ostatnie spojrzenie na konkurencje), Mateusz Łapacz i prezentujący klasyczne nakrycie, Artur Pamięta.
Nie od dziś wiadomo, że w skrajnych sektorach ciężko walczy się z dalszych stanowisk. Trochę szczęścia zabrakło Błońskiej ekipie, bo prawie wszyscy polosowali właśnie miejsca po drugiej stronie. W sektorze A rywalizację zdominowało dwóch zawodników, Karol Śmietanka, który ostatecznie z wynikiem 4490 pkt wygrał sektor A, oraz drugi tego dnia Andrzej Jadwiszczak.
SEKTOR B
Tym razem wylosowałem stanowisko w środku sektora B. To moje drugie w życiu łowienie na ”Młynach”. Za pierwszym razem poszło nieźle, więc miałem nadzieję, że poradzę sobie także i podczas tych ostatnich dla mnie w sezonie zawodów.
Obok mnie łowił Marek Ratajski, czyli znany wszystkim ”Mistrzu”, który od początku łowił metodą skróconego zestawu. W trakcie zmieniła się tylko odległość wędkowania.
W sektorze łowili jeszcze min. Maciek Mierzejewski i Piotrek Pytkowski.
Rywalizacja w naszej strefie była bardzo wyrównana. Z początku kilku z nas próbowało z różnym skutkiem łowić metodą odległościową. Pierwsze punkty dzięki temu dość szybko zostały zapisane na naszym koncie. Gdy ryby pojawiły się pod tyczką większość skoncentrowała się jednak na metodzie skróconego zestawu. Ryb było mało, ale przeważnie odławialiśmy leszcze i płocie za kilkaset punktów. Nie było dłubania drobnicy, a każda złowiona czy spięta ryba mogła zmienić diametralnie miejsce w tabeli. Nie zabrakło dramaturgii! Marek Ratajski zapewnił sobie zwycięstwo klasycznym rzutem na taśmę. Na minute przed końcem doświadczony zawodnik zaciął leszcza za około 500 punktów. Tu nie było już czasu na delikatny hol. Holem siłowym, ale szczęśliwym, dobrze zapięta ryba trafiła do podbieraka. Przy ważeniu okazało się, że był to leszcz na jedynkę sektorową.
SEKTOR C
Drugi z środkowych sektorów okazał się ostatecznie najmniej bogaty w ryby.O zwycięstwo w tej strefie walczyli min. Andrzej Giluk i Dariusz Puścian i Tomasz Krupiński.
Walczył tu także utytułowany Krzysztof Skowroński.
Jakub Pamięta, to kolejny uczestnik tych zawodów z błońskiej dziewiątki.
Warto zwrócić uwagę, na bardzo wyrównane wyniki w środku stawki. O kilku pozycjach w górę czy w dół decydowała jedna niewielka rybka.
SEKTOR D
Bardzo mocne towarzystwo spotkało się w ostatnim sektorze, zlokalizowanym przy wiadukcie. Wśród faworytów do końcowego zwycięstwa był z pewnością Artur Niewiadomski.
Łowili tu także aktualny Mistrz Okręgu, Piotr Chłopecki oraz Michał Brzezowski i Grzesiek Tandecki, również czołowi zawodnicy Okręgu Mazowieckiego.
Najbliżej wiaduktu na zamku nieźle łowił Paweł Kotlarski.
Zgodnie z oczekiwaniami w tym sektorze było trochę więcej ryb niż w strefach środkowych. Wielu zawodników sięgnęło tu także po metodę odległościową. Na wysokości zadania stanął Artur Niewiadomski, który matchówką uzyskał rewelacyjny wynik ponad 5 tysięcy punktów i wygrał z dużą przewagą sektor i całe zawody.
Matchówka na kanale kojarzy się często ze żmudnym odławianiem małych ryb. Jak widać nie tym razem.
Na najlepszą dwunastkę, czyli pierwsze trójki z każdego sektora czekały atrakcyjne nagrody sprzętowe od MatchThis.pl. Dla pierwszych trzech zawodników dodatkowo pakiety zanęt zawodniczych od Trapera.
To była naprawdę udana impreza. Gratulacje dla organizatorów i uczestników za wytrwałość:)
Tekst i foto: Tomek ”sircula” Sikorski
Foto: Agnieszka Kowalczyk
P.S. Podziękowania dla Agnieszki za to, że pomimo złej pogody zrobiła większość zdjęć