Nie mając nic do roboty w piątkowe popołudnie postanowiłem skoczyć na pobliskie stawy i zrelaksować się spinningując. Zrelaksować się to może za duże słowo bo pogoda była koszmarna. Niebo przykryte gęstymi chmurami a z nieba lało na zmianę mniej i więcej deszczu. Do tego dość silnie wiało co utrudniało rzucanie i prowadzenie przynęty. Postanowiłem obłowić pobliskie dzikie stawy. Po godzinie „majtania” kijem w końcu mam potężne branie. Po krótkim holu na brzegu zameldował się 50 cm kiloszczak. Szczupak nie był duży ale w taką pogodę cieszy podwójnie. W taką pogodę cieszy chyba każda ryba. Branie było agresywne a przynęta tkwiła głęboko. Połakomił się na perłowe kopyto na 6 gramowej główce. Kolejny raz utwierdziłem się w przekonaniu, że nie ma złej pogody na ryby. Do następnego razu….
Tekst i foto : Marcin Cieślak